Usiadłam wyprostowana, zalana światłem nocnej lampki. Kiedy wciskałam balsam do rąk w szczeliny palców, mój wzrok powędrował. W pokoju panowała cisza, ale wzbierał we mnie potok emocji, których nie potrafiłem nazwać.
„Wykorzystując nasze długopisy, aby delikatnie złagodzić napięcie w naszych wewnętrznych światach, możemy pozwolić im odetchnąć i uwolnić się”.
To codzienne tornado, które krąży po mojej głowie każdej nocy przed snem.
Każda najdrobniejsza chwila, każda rozmowa, każda pozycja na liście rzeczy do zrobienia, kompletna lub niekompletna, każda fala uczuć z tamtego dnia powraca i odtwarza się. Emocje w końcu zaczną wymagać dostrzeżenia, a ten nocny zakręt często pozostawia na moich kolanach bałagan bezkształtnych uczuć. Nie wiem, jak zacząć je rozczesywać, nie mówiąc już o ich przetwarzaniu.
Kiedy pod koniec dnia to, co w nas zostaje, wydaje się niemożliwe do uchwycenia i wyrażenia, a mimo to szaleje. Używając naszych długopisów, aby delikatnie złagodzić napięcie w naszych wewnętrznych światach, możemy pozwolić im oddychać i odprężyć się, pozwalając nam zrobić to samo. Ta bezciśnieniowa praktyka poetycka daje naszej wewnętrznej burzy miejsce na rozwinięcie się. Oto jak rozpocząć codzienną praktykę poetycką.
Rozpoczęcie codziennej praktyki poetyckiej
Po pierwsze, zdejmij ciśnienie. Nie musisz być Emily Dickinson. Nie musisz być Johnem Keatsem. Nie musisz nigdy w życiu pisać wiersza.
I absolutnie nie musisz tego rymować.
„Ta praktyka nie ma na celu zadziwienia czytelnika ani wywołania oklasków czegoś olśniewającego”.
Celem tej praktyki nie jest zadziwienie czytelnika ani wywołanie olśniewającego poklasku. To po prostu ujście dla naszych nieświadomych umysłów i jeśli nie jesteśmy zmuszeni się nimi dzielić, to tylko dla naszych oczu.
Neurolog i twórca psychoanalizy Zygmunt Freud w swoim teoria psychoanalityczna, opisuje nieświadomość jako niewidzialny magazyn naszych emocji, motywacji, wspomnień i pragnień. Do parafrazując Freudaniewyrażone emocje nigdy nie umrą. Są pogrzebani żywcem i wyjdą później w nieoczekiwany sposób.
Przekręcając zawór ciśnieniowy naszej nieświadomości, uwalniając niewyrażone emocje wiersz po wierszu, przemyślane wiersze, sprowadzamy to, co w nas złożone, do czegoś zawartego na papierze. Kiedy pozwolimy naszym umysłom bawić się metaforami i obrazami oraz łączyć koncepcje bez... wymagając, aby miały one sens, otaczamy abstrakcyjne emocje językiem, którym potrafi posługiwać się nasz świadomy umysł chwyt.
„Nie musimy być pisarzami światowej klasy, aby tworzyć wiersze i cieszyć się tym, jak mogą one ulżyć naszemu wewnętrznemu światu”.
I to wszystko, co nasze tętniące życiem mózgi tornada próbują zrobić na koniec dnia — zrozumieć, co dzieje się wokół nas, aby zapewnić nam bezpieczeństwo.
Kiedy to zapisujemy, nasza nieświadomość wydaje się nieco bardziej zrozumiana, a to, co bardziej zrozumiałe, staje się mniej gorączkowe, aby zostać zauważonym. Najlepsze jest to, że nie musimy być pisarzami światowej klasy, aby tworzyć wiersze i cieszyć się tym, jak mogą one odciążyć nasz wewnętrzny świat.
Wszystko czego potrzebujesz to długopis.
Zacznij od zaledwie trzech linii (i może doodla)
Pomyśl o tej praktyce jak o zrzut mózgu, wspomagany rytmem linijka po linijce, dostępnym nam w krótkiej poezji. Zrzut mózgu to ćwiczenie pisania, podczas którego pozwalasz, aby każda myśl, która pojawi się w Twoim umyśle, przeszła przez ramię, przez długopis i „wyrzuciła” na pustą stronę. Bez oceniania, bez pauz, bez edytowania i bez zasad. Ustaw minutnik, jeśli to pomoże, lub pisz, dopóki nie będziesz miał nic więcej do powiedzenia.
„Bez oceniania, bez pauz, bez edytowania i bez zasad”.
Uwalniamy się od ograniczeń składni, właściwej struktury zdań i potrzeby tego, do czego piszemy bądźmy precyzyjni, pozwalamy sobie uwypuklić żywiołowość naszych słów, akceptując je tak, jak chcą przychodzić.
Na początek poświęć chwilę na przypomnienie sobie swojego dnia. Pozwól swoim myślom biegać i celuj w trzy linie. Zobacz zdjęcie, chwilę lub zmartwienie przelatującego dnia. Złap i wyraź to na swojej stronie, pozwól mu przyjść, jakkolwiek sobie tego życzysz.
„Jeśli wizualizacje są bardziej przystępną drogą, spróbuj bazgrać w tej praktyce”.
Jeśli wizualizacje są bardziej przystępną drogą, spróbuj bazgrać w tej praktyce, pozwalając, aby cokolwiek narysujesz, zainspirowało Cię do otaczającego go języka. Weźmy pod uwagę poetę Rupi Kaur. Często łączy swoje wiersze z dziełami sztuki, aby pełniej wyrazić przesłanie, które chce przekazać, dodając do swoich słów bazgroły w linie.
Możesz codziennie siedzieć przy oknie i szkicować to, co zauważysz, pozwalając swoim myślom odpłynąć stamtąd. A może mógłbyś zamknąć oczy, wziąć oddech i jakikolwiek obraz pojawi się w twoim umyśle, spróbować go prześledzić.
Bazgroły czy nie, rzucasz wiele linii do stawu swojej nieświadomości, aby odzyskać to, co jest poruszanie się pod powierzchnią to dobry sposób na zbliżenie się do umysłu i nie musisz zapełniać stron i strony.
Po prostu zacznij od trzech linii. Jeżeli będziesz mieć trudności z poruszaniem się, wypróbuj kilka ćwiczeń z pisania żeby rozluźnić sytuację.
Rozważ uczynienie tego codziennym rytuałem
Wplatając rytuały w nasze codzienne życie, stawiamy kotwicę bezpieczeństwa i przewidywalności. Według opublikowane badania w Journal of Personality and Social Psychology, wyrafinowane poczucie równowagi i samokontroli to korzyści, jakich możemy oczekiwać od integracji rytuałów. Rozważ wdrożenie tej praktyki poetyckiej jako codziennego sanktuarium, do którego wracasz, aby się rozładować, zdekompresować i robić to bez samokrytyki. Niech będzie znajomym miejscem lądowania Twoich myśli i emocji, rytmem, któremu możesz nadać tempo swojego układu nerwowego.
„Zacznij od wybrania momentu w ciągu dnia, w którym wiesz, że możesz zrobić sobie przerwę w swoim harmonogramie”.
Zacznij od wybrania momentu w ciągu dnia, w którym wiesz, że możesz zrobić sobie przerwę w swoim harmonogramie. Usiądź i bezpiecznie otwórz drzwi do swoich myśli. Możesz chwycić notes i długopis tuż przed snem lub uczynić tę praktykę ostatnim krokiem w porannej rutynie pielęgnacji skóry. Możesz trzymać swój dziennik w samochodzie, aby zapisywać swoje wiersze przed pójściem do pracy lub z niecierpliwością czekać na rytuał codziennie w porze lunchu.
Kiedy i gdzie nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że otwierając notatnik, pozwalasz sobie na tę chwilę dnia odłożyć bariery ochronne wydajności i perfekcjonizmu i dać na to pozwolenie swojej nieświadomości wydychać.
Piękno jest rezonować ze słowami, które napisał ktoś inny. Ale pisanie własnych ma jeszcze głębszą moc.
„Praktyka poezji rytualnej daje nam ujście wolne od osądów, bałaganu i cudownie łagodzące”.
Moje pióro stało się narzędziem, które kieruje wirami mojego burzliwego wewnętrznego świata. Kiedy wewnętrzne ciśnienie w końcu się uwalnia poprzez strumienie zwrotek, niedoskonałe wersety, eksplozje pytań i bezwstydnie błędnie napisanych słów, kurz zaczyna osiadać i codzienny zakręt rozprasza się.
Praktyka poezji rytualnej daje nam wolne od osądów, bałaganu i cudownie łagodzące ujście. Używając naszego pióra, aby rozluźnić ciasną spiralę napięcia dnia, pozwalamy, aby nasze wewnętrzne światy wypłynęły z naszych umysłów i żyły na stronie poza nami.
Cheyanne Solis