Kiedy po raz pierwszy skontaktowałem się z doradcą w sprawie moich przyjaźni, wysłałem mu następującą wiadomość: „Mój najlepszy przyjaciel mówi mi, że nie dzielę się sprawami ze swojego życia. Mówi, że ma wrażenie, jakby mnie w ogóle nie znała. Ona ma rację. Nie dzielę się zbytnio tym, co się ze mną dzieje. Jak myślisz, dlaczego miałbym to zrobić?”
Jego odpowiedź brzmiała: „Hmm, nie wiem. Po prostu spróbuj częściej udostępniać.”
Cóż za rewolucyjna rada. Przeczytałem odpowiedź i zirytowany zamknąłem telefon.
Wyrażenie chęci „po prostu spróbowania więcej dzielenia się” wydawało się dość proste, ale nie stanowiło odpowiedzi na moje głębsze pytanie: „Po co w ogóle miałbym to zrobić?”
„Chciałam się dowiedzieć, dlaczego bezmyślnie wycofuję się z relacji, bo zaczynam zdawać sobie sprawę, że rani to ludzi, których kocham”.
Moja skłonność do zachowywania wszystkiego dla siebie była jednym z wielu bolesnych punktów na mojej liście wzorców, które chciałam rozszyfrować, gdy zwracałam się o pomoc. Bardzo chciałam wiedzieć, dlaczego bezmyślnie wycofuję się z relacji, ponieważ zaczynam zdawać sobie sprawę, że rani to ludzi, których kocham. To także powstrzymywało mnie od bliskości, której pragnęłam.
Ukryłam szczegóły mojego życia, zarówno dobre, jak i złe. Jeśli awansowałem w pracy, miałem trudny dzień lub spotykałem się z kimś nowym, po prostu nie myślałem, żeby się tym podzielić. Wykluczeni z pętli mojego życia moi przyjaciele zaczęli zakładać, że nie ufam im, że będą jego częścią, i wyrażali swój ból. Nic nie może być dalej od prawdy.
Byłem zdeterminowany rozwiązać zagadkę, dlaczego jestem taki, jaki jestem. Po prostu nie wiedziałem, gdzie zacząć szukać elementów.
Tak było aż do pewnego dnia, kiedy szczęście trafiło na mój kanał na YouTube.
„Czy coś, co przydarzyło mi się tak dawno temu, może mieć wpływ na moje dzisiejsze zachowanie?”
Pojawiło się wideo które wyjaśniało unikający styl przywiązania, czyli zachowania społeczne często charakteryzujące się wycofaniem. Za jednym zamachem poczułem się odsłonięty i wzmocniony. Po raz pierwszy usłyszałam, jak dokładnie opisano moje zachowanie i podano mu etiologię, która łączyła je z doświadczeniami z wczesnych lat życia. Ale czy naprawdę tak mogło być? Czy coś, co przydarzyło mi się tak dawno temu, może mieć wpływ na moje dzisiejsze zachowanie?
Zanurkowałem badania szczegółowo opisano, jak Podświadomość, zasoby naszych osobistych doświadczeń sięgających dzieciństwa i złożone znaczenie, jakie nabrały, determinują 95–97% naszych myśli, uczuć i zachowań. Oznacza to, że co najwyżej to, co świadomie wybieramy, stanowi zaledwie 5% obrazu naszego życia.
„Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierować twoim życiem i nazwiesz to losem”.
– Karol Jung
Jeśli nie podejmiemy pracy, aby zidentyfikować ukryte historie napędzające 95%, nasza podświadomość zadecyduje o dużej części naszego życia. Psychoanalityk Carl Jung zaświadcza„Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierować twoim życiem i nazwiesz to losem”.
To był przełomowy moment, który zmienił moje spojrzenie na to, jak mogę wyjść poza swoje schematy i zmienić swoje życie.
Kiedy dowiedziałam się, że moja skłonność do unikania otwartości w kontaktach z przyjaciółmi ma swoje podświadome korzenie, które mogłam wyrwać i odkryć, wiedziałam, że mogę zmienić się w dłuższej perspektywie. To było coś więcej niż przełamanie nawyku. Potrafiłem prześledzić ukryte ścieżki prowadzące do tego, dlaczego zrobiłem to, co zrobiłem, i dotrzeć do ich źródła.
Zrozumienie tego było niezbędne do rozpoznania Teoria przywiązania dla narzędzia, jakim mogłoby to być.
Teoria przywiązania wywodzi się z połączonej pracy psychologów Johna Bowlby’ego I Mary Ainsworth. Sugeruje, że jesteśmy neurologicznie zaprogramowani na to, jak postrzegamy, dajemy i otrzymujemy miłość w ciągu pierwszych dwóch lat naszego życia.
„Teoria przywiązania sugeruje, że jesteśmy neurologicznie zaprogramowani na to, jak postrzegamy, dajemy i otrzymujemy miłość w ciągu pierwszych dwóch lat naszego życia”.
Teoria sugeruje nasze wczesne doświadczenia z głównymi opiekunami – jak bardzo byli oni dostrojeni do naszych potrzeb i jak konsekwentnie postępowali ich spotkaliśmy i jak bardzo byli dostępni emocjonalnie – zaprogramuj nasze rozumienie miłości i tego, jak wiele możemy się jej spodziewać w ciągu całego życia życie.
Nasze pierwsze lekcje relacji międzyludzkich stały się tym, co Bowlby wymyślone jako „wewnętrzne modele pracy”, wpływające na styl przywiązania, który rozwijamy i który kontynuujemy w późniejszym życiu.
Obecnie badacze wyróżniają cztery główne style przywiązania. Są one opisane przez Załącznik Projekt Tutaj i podsumowałem ich cechy poniżej:
Bezpieczne
Osoby o tym stylu są w zgodzie ze swoimi uczuciami, komunikują swoje potrzeby i posiadają narzędzia do rozwiązywania konfliktów bez zagrażania ich poczuciu bezpieczeństwa i autonomii. Prawdopodobnie dorastali pod opieką emocjonalnie dostępnego opiekuna, który był do nich konsekwentnie dostrojony i oferował im przestrzeń do wyrażania i przepracowania swoich uczuć bez oceniania.
Unikający (lub lekceważący)
Osoby o stylu unikającym trzymają bliskich na dystans emocjonalnie i podświadomie kojarzą intymność z porzuceniem i bólem, dlatego często sabotują ją lub całkowicie jej unikają. Dzieciaki, które rozwinęły ten styl, wcześnie nauczyły się, że istnieją granice otwartości, jaką mogą okazywać swoim uczuciom, nie przynosząc przy tym wstydu ani konsekwencji. Oczekiwano, że sami zaspokoją większość swoich potrzeb.
Niespokojny (lub zajęty)
Niespokojna grupa nurkuje na oślep w związki i trzyma się drogiego życia. Dorastanie w domu, w którym opiekun mógł być niekonsekwentny lub emocjonalnie gorący Osoby o zimnym, niespokojnym stylu biorą na siebie obowiązek trzymania się mocno miłości, gdy ją odnajdą To. Są niezwykle świadomi wszelkich oznak porzucenia lub odrzucenia i robią wszystko, co w ich mocy, aby temu zapobiec, nawet ze szkodą dla siebie.
Zdezorganizowany (lub strachliwy-unikający)
Osoby o stylu zdezorganizowanym to często osoby, które we wczesnym dzieciństwie doświadczyły skrajnej przemocy. Styl ten rozwija się, „kiedy opiekunowie dziecka – jedyne źródło bezpieczeństwa – stają się źródłem strachu” – twierdzi Projekt załącznika. Jako dorośli mają trudności z poczuciem bezpieczeństwa w związkach i emocjonalnym zaufaniem innym, a ich zachowanie jest często nieprzewidywalną mieszaniną tendencji lękowych i unikających.
Wszyscy istniejemy gdzieś w spektrum przywiązania. Chociaż już miałem przeczucie, że będę unikać, wziąłem to Badanie aby potwierdzić, gdzie upadłem.
Nasze style mogą się zmieniać, ale mają one większy wpływ na to, jak podchodzimy do siebie w związkach, niż mogłoby się wydawać.
Rozważ tę analogię z Thaisa Gibsona, założyciel Szkoła Rozwoju Osobistego.
„Kiedy dwoje dorosłych, każdy z własnym stylem przywiązania, wchodzi w jakikolwiek związek, mają swój własny, indywidualny zestaw oczekiwań co do związku”.
Kiedy dwoje dorosłych, każdy z własnym stylem przywiązania, spotyka się w jakimkolwiek związku, mają swój własny, indywidualny zestaw oczekiwań co do związku. Według Gibsonato jak wspólne granie w grę planszową, ale jedna osoba ma zasady gry w Scrabble, a druga zasady gry w Monopoly. W miarę rozwoju gry żadna ze stron nie jest świadoma odrębnego zestawu zasad, którymi gra druga. Widzą tylko, że druga osoba nie bawi się obok nich. To niedopasowanie niewypowiedzianych oczekiwań powoduje niepotrzebne tarcia, rozczarowanie i nieporozumienia w związku.
Moja tendencja do niedostatecznego dzielenia się była automatyczną regułą w sposobie angażowania przyjaciół, ale dzięki planowi działania Teorii Przywiązania dowiedziałem się, skąd się to wzięło i zyskałem narzędzie, które pomogło mi sobie z tym poradzić. To nie musiał być stały schemat, któremu zawsze ulegałam.
I właśnie w tym daje nam siłę Teoria Przywiązania: nasze style nie są trwałe. Możemy skierować igłę w kierunku bezpiecznego przywiązania, używając teorii jak żyłki, wyciągając podstawowe motywacje, aby zrozumieć ich pochodzenie i zastępując te wzorce nowymi przekonaniami.
„Kiedy zrozumiałem, jakie podświadome historie kształtowały tę narrację, zacząłem pracować nad wykorzenieniem i zastąpieniem tych przekonań”.
Śledząc źródła mojej chronicznej prywatności w związkach, sprowadziłem ją do tego, że ja podświadomie wierzyłam, że mogę uniknąć odrzucenia, zachowując pewne rzeczy dla siebie i nie oczekując nikogo dbać. Dzięki mojemu programowaniu unikającemu wcześnie nauczyłam się zakładać, że ludzie są zbyt zajęci, aby być przy mnie, więc całkowicie zmniejszyłam ich potrzebę, aby uniknąć tego bólu.
Kiedy już zrozumiałem, jakie podświadome historie kształtowały tę narrację, zacząłem pracować nad wykorzenieniem i zastąpieniem tych przekonań. Opowiadałem przyjaciołom o szczegółach mojego życia w sposób, jakiego nie robiłem wcześniej. Wydawało mi się to nienaturalne, ponieważ dla mnie było – czasami nawet przerażające i bezbronne. Ale robiąc to, pozwoliłem, aby dowody miłości i uwagi moich przyjaciół je wzmocniły nowe neurościeżki Tworzyłem: Moi przyjaciele mnie widzą. Nie są zbyt zajęci, żeby się tym przejmować. Chcą wiedzieć o moim życiu.
Poznanie mojego stylu pomogło mi zdać sobie sprawę, że moja wcześniejsza niezdolność do przełamania nawyków nie wynikała z moich wad, braku silnej woli czy po prostu nie kochania wystarczająco przyjaciół. Stało się tak, ponieważ siła napędowa 95% tego zachowania pochodziła z moich podświadomych przekonań i musiałem zejść pod powierzchnię, aby je zidentyfikować.
To nie jest szybkie rozwiązanie. To praca odsłaniająca i poniżająca wskazówki profesjonalisty może znacząco pomóc. Mimo to, ucząc się naszych stylów przywiązania, możemy nałożyć ich plan na nasze nieświadome zachowania, pomagając nam poruszać się po naszych pięknie złożonych umysłach i historiach.
„To nie jest szybkie rozwiązanie. To odsłaniająca i upokarzająca praca, w której wskazówki profesjonalisty mogą znacząco pomóc”.
Niedawno siedziałem przy stole w kuchni mojej przyjaciółki, gdy gotowała nam ziemniaki na obiad. Miałem przytłaczający tydzień, przedzierając się przez góry zwątpienia i strachu, i walczyłem. Zapytała: „No i jak się masz?” Wcześniej instynktownie podpowiadałem, jak najszybciej przeoczyć szczegóły i przekierować rozmowę tak, aby skupiała się na niej.
Ale tym razem tego nie zrobiłem.
Rozpoznałem, jak moja chęć unikania i wstrzymywania się wzrosła, gdy usłyszała jej pytanie. Ale dostrzegłem także możliwość przesunięcia igły nieco bardziej w kierunku bezpieczeństwa, pozwalając, aby miłość mojego przyjaciela powoli uczyła mnie podświadomość, że mogę bezpiecznie wyrażać emocje, warto dzielić się szczegółami mojego życia, a ona nie jest zbyt zajęta, żeby się nią przejmować ich.
Wziąłem więc oddech i zdecydowałem, że nie będę uciekał przed napięciem. Otworzyłem trochę bardziej i igła się poruszyła.
Cheyanne Solis