Dlaczego zamieniam „wielkie marzenia” na małe satysfakcję — dobry handel

click fraud protection

A jeśli nie chcę już strzelać do gwiazd?

Zeszłej wiosny pojechałem na ważny festiwal książki na kampusie uniwersyteckim w moim mieście. Przez całe popołudnie wędrowałem po wydarzeniu w transie, słuchając paneli z niektórymi z moich ulubionych autorów; kupowanie zbyt wielu książek do noszenia i czekanie w kolejkach, aby wszystkie zostały podpisane; pijąc mrożoną kawę w promieniach słońca, jednocześnie czerpiąc twórczą energię.

Później tego popołudnia, przeglądając książki w labiryncie białych namiotów, uderzyło mnie, jak wielu małych pisarzy i artystów było obecnych. Tyle nazwisk, których nie znałem, tyle tytułów książek, o których nigdy nie słyszałem. Znajdował się tam namiot dla magazynu komiksowego z Los Angeles, publikującego radykalną poezję zorientowaną na sprawiedliwość; kobieta ubrana w płótno, obiecująca zaimprowizowaną historię w zamian za kupienie jej książki. Pewien mężczyzna siedział w cieniu swojego namiotu obok dużego kartonowego napisu z napisem: „Czy jesteś moim agentem? Szukałem ciebie." 

Przez tygodnie po wydarzeniu ci nieznani pisarze i artyści pozostawali ze mną, być może dlatego, że byli – są – twórcami, po prostu tak jak ja i prawdopodobnie spędziłem dziesięciolecia napędzane wielkimi marzeniami o „zrobieniu tego”. Nic na to nie poradzę, ale zastanawiam się, czy oni też jeżdżą po linii nadzieja i strach, jeśli chodzi o ich sztukę, o ich delikatne sny, które mają wrażenie, że w każdej chwili mogą wystartować lub spaść. Czy zastanawiają się też, czy ich pisanie kiedykolwiek ujrzy światło dzienne, czy jeszcze lepiej, pomoże im zbudować satysfakcjonującą karierę?

zawsze miałem wielkie marzenia— i to nie tylko o pisaniu książek. Dorastając, moi rodzice powiedzieli mi, że mogę być kimkolwiek lub kimkolwiek, kim chcę, i nigdy nie wątpiłem w te słowa. „Mogła być pierwszą kobietą-prezydentem!” moja nauczycielka pierwszej klasy, pani Brown, wykrzyknął w noc powrotu do szkoły, kiedy miałam tylko sześć lat. Moi rodzice promienieli z dumy, a ja piłem ich energię.

Jak wielu milenialsów zrozumie, wiedziałem, że od najmłodszych lat muszę coś z siebie zrobić. Standardem było posiadanie pięcio-, dziesięcio- i dwudziestoletniego planu recytowania dla dociekliwych dorosłych przez całe moje młodość. Presja była ogromna – ze świata zewnętrznego, ale także, gdy patrzyłam na siebie w lustrze. Narracja, że ​​moja wartość jest zależna od spełnienia moich marzeń, w końcu przebiła się do mnie, warunkując mój podatny umysł na myślenie o życiu wyłącznie jako misji zorientowanej na cel. Aby osiągnąć swoje marzenia i zrealizować swój pełny potencjał – cóż, to marzenie. Wszystko, co musiałem zrobić, to na to zapracować.

Ten etos skupiony na snach ma swoje zalety. Po pierwsze, otrzymujesz całe pokolenie wizjonerów i ambitnych. Wielkie marzenia mogą być siłą motywacji i inspiracji; kiedy dla niektórych niebo jest nieskończone, inni mogą zacząć wierzyć, że dla nich jest ono nieskończone — choć oczywiście ma to ograniczenia w zależności od twojego przywileju. Badania sugerują również że wiara w siebie oznacza większe prawdopodobieństwo osiągnięcia tego, co zamierzasz osiągnąć. W pewnym sensie marzenie jest ważnym elementem manifestujący się twoje pragnienia.

Czasami jednak zastanawiam się, czy „wielkie marzenia” nie stały się dla wielu z nas jedynym celem, barometrem, dla którego mierzymy naszą satysfakcję, a nawet naszą wartość. Łatwo się o tym przekonać nie „przybyliśmy” jednak, że nie dotrzemy, dopóki nie spełnią się nasze najśmielsze marzenia (cokolwiek to znaczy). Obawiam się, że jeszcze łatwiej jest uwierzyć, że nasze życie jest i prawdopodobnie zawsze będzie niespełnione — które są niespełnione — dopóki nie wydarzy się ta magiczna chwila.

Marzenia zmieniają się z biegiem czasu. To, o czym kiedyś marzyłam jako chętna dziewczyna i bystra absolwentka, może nie być dla mnie najlepszym rozwiązaniem. A może nadal jest, ale dotarcie tam zajmuje wiele lat. Czasami musimy opłakiwać utratę snu, zwłaszcza takiego, który tak bardzo zdefiniował nasze życie, zanim będziemy mogli iść naprzód i znów marzyć.

Gdy też się starzeję, a wiele moich marzeń się spełnia, odkryłam, że nie dają one tyle satysfakcji, na ile bym miała nadzieję. Kiedyś marzyłem o życiu za granicą i zobaczeniu więcej świata, więc poszedłem do szkoły w Londynie. W wieku 20 lat marzyłem o publikacji eseju w czasopiśmie literackim i wtedy się stało. Chociaż jestem wdzięczny i dumny z tych kamieni milowych, one tam były, a potem zniknęły. Nie zdefiniowali mojego życia tak, jak myślałem, i nie były to momenty, do których wracam, szukając wewnętrznego spokoju.

Zamiast tego ukształtowały mnie małe chwile satysfakcji: poranne spacery z psem, Ciepło kawy na ustach, słońce przebijające się przez drzewa i deszcz światła późną wiosną kwitnie.

To jest teksty głosowe i grupowe rozmowy i uczucie bliskości z dalekim przyjacielem, głupie żarty przy stole, telefony do krewnych, żeby się przywitać. To odliczanie i wychodzenie z pracy, uczucie wdzięczności za pracę, nawet jeśli nie jest to moje marzenie.

ten przyziemne chwile mają też znaczenie – oferują być może największą satysfakcję. Czuję to, gdy stoję przy zlewie kuchennym, chwytam gąbkę i szoruję wysuszoną marinarę z taniego talerza z Ikei. Zdaję sobie sprawę: zapada głęboka wdzięczność i satysfakcja. Moje wielkie marzenia mogą być jeszcze daleko, ale przetrwałam trudne pory roku, trwające chwile ciszy. Co ważniejsze, jestem tutaj i to wystarczy.

Kiedy zawsze dążymy do czegoś więcej, ryzykujemy, że przestaniemy widzieć to, co jest tuż przed nami, a nasze marzenia mogą zastąpić spokój i obecność. Bez wyróżnień, list rzeczy do zrobienia lub drobnych celów możemy również czuć się niepewni, na czym skupić naszą uwagę, a tym samym przegapić życie, które prowadzimy teraz, w tej chwili.

Koncepcja wielkich marzeń może być darem, o ile nie pozwalamy, aby nasze marzenia stały się rozpraszaniem, powstrzymując nas przed doświadczaniem małych radości, które już naznaczają nasze dni. „Wielkie sny” mogą być znacznie mniejsze, niż kiedykolwiek sobie wyobrażaliśmy, jeśli pozwolimy na to – żyć świadomie, być otoczonym przez ludzi i małą satysfakcję – to również jest zrealizowany sen. Co najlepsze, te marzenia nie mają terminów i nigdy nie wygasną ani nie znikną po ich spełnieniu.

W porządku jest odszukanie tego, co już mamy i docenienie tego. I można też marzyć. Możemy mieć zarówno wielkie marzenia, jak i celowe życie. Czy to nie jest piękno tego wszystkiego? Nie musimy wybierać. Możemy marzyć w ramach parametrów chwili obecnej, a nasz sukces nie musi zależeć od tego, czy te marzenia kiedykolwiek się zrealizują.

Czy nadal chcę sięgnąć gwiazd? Tak. Ale sięgam też po ten mały i skromny moment, ten właśnie tutaj, tuż przede mną.

Ten Nugget Dupe to najbardziej ekologiczna kanapa do zabawy w 2023 roku

Kiedy miałem 20 lat i byłem nomadą, ciągle przemieszczałem się między stanami, aby dostać się do szkoły, stażu, pracy i podróżować. Każdy wynajem trwał nie dłużej niż rok, co utrudniało inwestowanie w prawdziwe meble. Zamiast tego doskonaliłem swo...

Czytaj więcej

Praca dobra dla perfekcjonistów

Czy jesteś osobą, która wchodzi do pokoju i od razu zauważa lekko przekrzywiony obraz? I czy czujesz się w obowiązku to naprawić? Chociaż to zwariowane dziwactwo może doprowadzić twoich przyjaciół i rodzinę do szaleństwa, może się przydać w wielu...

Czytaj więcej

7 piw bezalkoholowych, które naprawdę dobrze smakują

Chociaż dobrze się bawimy, alkohol nie jest wymagany, aby go wypić! A jako trzeźwy i trzeźwo ciekawy ruchy nabierają tempa, to samo tyczy się tego innowacyjne alternatywy dla alc jak piwa bezalkoholowe (NA). Piwa bezalkoholowe zawierają 0,5% lub m...

Czytaj więcej