Ta myśl połączyła się z instynktowną reakcją w moich wnętrznościach, gdy pojechałem do San Francisco i pierwszy raz zobaczyłem Zatokę. Potem zadziałała logika i przypomniałem sobie, że trenowałem w oceanie przez 16 miesięcy. Byłem przygotowany i gotowy na ten wyścig.
Moje pływanie w oceanie rozpoczęło się w kwietniu 2020 r., kiedy uderzył Covid-19, i jeden z moich ulubionych ćwiczeń — pływanie na basenie — nie był już możliwy. Wszystkie baseny publiczne zostały zamknięte. Ale wiedziałem, że muszę iść dalej. Cierpiałem na napady klinicznej depresji i napady lęku od dzieciństwa. Nauka radzenia sobie z tymi uczuciami i radzenia sobie z nimi wymagała 51 lat opracowywania narzędzi i strategii — jednym z nich są ćwiczenia.
Jako nauczycielka edukacji specjalnej, która mieszka samotnie, przebywanie w domu przez cały dzień z dala od moich uczniów wywoływało poczucie izolacji i smutku. Zacząłem odczuwać intensywny niepokój i wyczuwalny strach, że wpadnę w kliniczną depresję. Czułam, że tonę i płakałam na plaży w pobliżu mojego domu, płakałam na stoisku z produktami i czułam się przytłoczona. Użyłem wszystkich narzędzi radzenia sobie, jakie miałem w swoim arsenale (w tym poprosiłem lekarza o zwiększenie dawki leku przeciwdepresyjnego na receptę), a potem spróbowałem czegoś nowego: zapisałem się na pływanie w Alcatraz i zacząłem pływać w ocean.
Mieszkam w Shell Beach, która leży nad Pacyfikiem w środkowej Kalifornii. Pewnego ranka w połowie kwietnia 2020 roku spojrzałem na ocean i zdecydowałem się popłynąć, wiedząc, że muszę rozpocząć przygotowania do wyścigu. Udało mi się wykręcić i wcisnąć w używaną piankę, którą kupiłem kilka lat temu. Ale woda była tak zimna, że wydawało mi się, że moja twarz i głowa płoną. pomyślałem sobie,
Ale kilka tygodni później ponownie wszedłem do wody, tym razem z kumplem od pływania, Paulym, który również zapisał się na pływanie w Alcatraz. Pauly pożyczył mi neoprenową bluzę z kapturem, żeby mój mózg nie zamarzł w wodzie o temperaturze 50 stopni. Na początku pływaliśmy wokół czterech boi w Avili — mogliśmy przebywać w nich tylko przez 20 do 25 minut — ale potem zaczęliśmy wydłużać nasze pływania.
Jednak nie tylko zimnej wody się bałam. Bałem się też rekinów, a widoczność w wodzie była bardzo słaba; Często wyobrażałem sobie zbliżającego się do mnie rekina, przez co stawałem się niespokojny i zaczynałem nierówno oddychać. Uspokajałem się, ćwicząc głębokie oddychanie i pływanie do płytszej wody. Im więcej ćwiczyłem, tym dłużej mogłem przebywać w oceanie, a niepokój i strach zaczęły ustępować.
Kiedy obudziłem się rano przed wyścigiem, czułem się spokojny i gotowy. Pauly i ja poszliśmy z innymi 700 uczestnikami na prom i pomyślałem: Wkrótce po tym, jak prom podpłynął do Alcatraz, nadszedł czas, aby skoczyć pięć stóp z promu do wody. Pauly biegał i skakał, ale zatrzymałem się na krawędzi i cofnąłem. Głęboko boję się skoczyć z czegokolwiek większego niż stopa. Moje serce pędziło.
Kiedy w końcu skoczyłem i wypłynąłem na powierzchnię, byłem mile zaskoczony, że woda jest ciepła. Zadął sygnał dźwiękowy rozpoczynający wyścig, a rój pływaków kopiących i wiosłujących był intensywny. Aby uniknąć uderzenia, wypłynąłem na powierzchnię i brodziłem w miejscu przez kilka minut, aby uzyskać trochę miejsca. Spojrzałem na odległy brzeg i wzburzoną wodę i zacząłem się niepokoić i bać. Potem przyszły myśli. Pływałem dalej i ukończyłem bieg na 1,5 mili w 50 minut.
Kiedy następnego dnia wracałem do domu, zdałem sobie sprawę, że fizyczny akt ukończenia pływania nie był moim największym osiągnięciem – było to uświadomienie sobie, że strach już mną nie jest. Trening i ukończenie pływania w Alcatraz było namacalnym dowodem mojej psychicznej i emocjonalnej siły, która rosła wykładniczo przez lata.
Kiedy pływam w oceanie, czuję więź ze światem przyrody i stawiam czoła swoim lękom bezpośrednio – strach przed nieznanym w wodzie, strach przed ekstremalnym zimnem, strach przed słabą widocznością wody i rekinów. Dosłownie przepływam przez ten strach, coś, czego nauczyłem się robić w życiu poza wodą. Po pływaniu w oceanie zawsze czuję się podekscytowany i uziemiony.
Wreszcie, w wieku 51 lat, akceptuję fakt, że strach i niepokój mogą nawiedzać mój umysł i ciało, ale nie będą się już poruszać w dłuższej perspektywie. Mój strach i niepokój nie będą już prowadzić mnie do wypicia piwa, gdy tylko się obudzę, próbując poradzić sobie z lękiem; lub zostaw mnie w pozycji embrionalnej na kanapie przez wiele dni, nie mogąc spać ani jeść; lub przezwyciężyć ataki paniki, które sprawiają wrażenie, jakbym opuściła swoje ciało. Niekończące się pętle negatywnych myśli nie infiltrują już mojego mózgu. Mam narzędzia i wewnętrzną siłę, która nie pozwoli mi ponownie upaść tak nisko.
Jeśli mogę przepłynąć przez wszystkie nieznane w potężnym oceanie, poradzę sobie ze wszystkim, co czeka mnie na lądzie. Nauczyłem się pracować ze strachem i niepokojem, więc kiedy spadają na mnie fale stresu, poddaję się pod prąd życia i płynąć dalej z głęboką wewnętrzną świadomością, że jestem bezpieczna i dam radę brzeg.
Stefanie Vallejo Monahan
POWIĄZANE CZYTANIE
Dobry Handel