Esej czytelnika: Kup małżonka pod wpływem impulsu

click fraud protection

Często ulegam zakupom pod wpływem impulsu – jasnej sukience, która przykuwa moją uwagę na wystawie sklepowej lub urządzeniu kulinarnym dostępnym tylko poprzez osiemsetny numer. Czasami takie zakupy są nierozsądne: kiedyś przywiozłem do domu chronicznie niespokojnego psa po tym, jak zobaczyłem jej zdjęcie na stronie internetowej poświęconej ratunkom; Kupiłem samochód od znajomego znajomego, ale po jego wyjeździe z miasta zdałem sobie sprawę, że padła skrzynia biegów. Ale nigdy nie myślałam, że zaangażuję się w małżeństwo pod wpływem kaprysu.

W miesiącu, w którym skończyłam dwadzieścia pięć lat, mój przyjaciel wynajął mieszkanie na drugim piętrze żółtego wiktoriańskiego mieszkania w Venice Beach. Miał ogród pełen różowych róż i uroczego starego gospodarza, który mieszkał poniżej. Zadzwoniłem do Sarah dzień po jej przeprowadzce.

„Nigdy nie myślałam, że zawrę małżeństwo pod wpływem kaprysu”.

„Jak mieszkanie?” Zapytałam.

„Są tam karaluchy” – powiedziała Sarah.

"Brutto." 

Do tego momentu byłam zazdrosna o Sarę i jej nowe życie na plaży. Właśnie rozpoczęłam studia podyplomowe z dziennikarstwa i oszczędzałam pieniądze, mieszkając w dwupokojowym mieszkaniu mojego ojca, kilka mil dalej. Po czterech latach studiów obowiązują go rygorystyczne godziny policyjne i nakaz sprzątania. Ale wolę mieszkać z tatą niż z karaluchami, na co dzień.

Kilka tygodni później Sarah zadzwoniła do mnie. Malowałam paznokcie na czerwono i w pokoju śmierdziało octanem. „Pamiętasz tego faceta, który mieszkał w moim mieszkaniu?” zapytała.

– Niechlujstwo?

„Nazywa się Kevin. I właściwie to nie była jego wina – budynek był zainfekowany. W każdym razie w zeszłym tygodniu byłem chory i przyniósł mi rosół.

"Słodki. Czy jest uroczy?” Otworzyłam okno i wdychałam chłodne powietrze pachnące suchymi liśćmi i dyniami.

– Nie w moim typie – stwierdziła. „Ale zaprosił mnie na imprezę w sobotę. Chcesz iść?"

Impreza odbywała się w ogrodzie za domem krytym gontem przy Abbot Kinney, głównej ulicy Wenecji. Ubrałam prostą sukienkę i buty motocyklowe, a ciemne włosy upięłam w kok. Sarah i ja graliśmy wstępnie z Rolling Rocks w jej mieszkaniu, które jest teraz wolne od karaluchów, i zanim przyjechaliśmy zespołu już nie było, ale zostawili pojedynczy mikrofon stojący w oświetlonym punktowo kręgu na scenie trawa.

„Powinieneś śpiewać” – szepnęła Sarah.

„Śpiewanie było moim sekretem”.

Śpiewanie było moim sekretem. Kiedy miałem zbierać materiały na zajęcia z reportażu, pisałem piosenki w swoim pokoju. Nagrałem je na mini magnetofon, którego powinienem używać do przeprowadzania wywiadów z bohaterami do opowiadań. Odtwarzałem te taśmy tylko garstce bliskich przyjaciół i nigdy nie śpiewałem publicznie.

Ale ta noc była inna. Księżyc był w pełni nad głową, a powietrze było wilgotne od mgły, od której brzęczały i trzaskały linie elektryczne. Ręce mi się trzęsły od adrenaliny, a serce biło mi na klatce piersiowej, gdy podeszłam do mikrofonu. Nad moją głową włączał się i gasł sufit bożonarodzeniowych lampek w podstawowych kolorach.

Piosenka była antyklimatyczna – opowiadała o zgubieniu się i odnalezieniu – a ja byłam zbyt zdenerwowana, żeby włożyć w nią całe serce. Śpiewałam ze spuszczoną głową, a brzęk i pogawędka na przyjęciu nawet nie ucichły. Ale kiedy skończyłem ostatnią nutę i podniosłem wzrok, facet stał przede mną i uśmiechał się. Wyciągnął rękę, chwyciłam ją i wyprowadził mnie z kręgu światła.

„Kiedy skończyłem ostatnią nutę i podniosłem wzrok, przede mną stał uśmiechnięty facet”.

"Mogę dostać twój numer?"

Kevin też nie był w moim typie: rozczochrane, rozjaśnione słońcem włosy i długa bródka, szelki podtrzymujące spodnie ze sklepu z używaną odzieżą i biała koszula poplamiona czerwonym winem. On był dzieciakiem ze szkoły artystycznej, który śledził Grateful Dead, a ja słuchałem X i miałem poważne pretensje dziennikarskie; wracał po nieudanym rozstaniu, a ja nie szukałam komplikacji. Ale było coś w jego niebieskich oczach, które uniosły się w kącikach, przez co wyglądał na rozbawionego, nawet gdy jego usta były rozluźnione. Zapisałem swój numer na zapałce Hala ołówkiem, który Kevin włożył za ucho.

W czwartek mieliśmy pierwszą randkę w Mennicy. Nie przestawaliśmy rozmawiać przez sześć godzin i poczułem prąd energii, który brzęczał między nami jak srebrna kulka złapana w płetwy flippera. Odwiózł mnie do mojego samochodu swoim zdezelowanym czarnym Volvo kombi, a magnetofon puszczał w kółko „Sugaree”. Zatrzymaliśmy się i weszliśmy w alejkę śmierdzącą kwaśnym piwem i skunksem. Kiedy w końcu mnie pocałował, świat zawirował i zamazał się, a kształty wokół nas zalśniły, gdy znów odzyskały ostrość.

„Kiedy w końcu mnie pocałował, świat zawirował i zamazał się, a kształty wokół nas zabłysły, gdy odzyskały ostrość”.

Następnego dnia mój ojciec wyjechał na tydzień, a Kevin się wprowadził. Spędziliśmy dwa dni, wpatrując się sobie w oczy, odciskając w nich piętno jak kaczątka. Ale w niedzielę słońce zmusiło nas do wyjścia na zewnątrz i w poranek tak czysty, że kolory wyglądały jak Windexed. Płynęliśmy autostradą Pacific Coast Highway aż do Santa Barbara, gdzie fale mieniły się seledynowo, gdy skręcaliśmy za róg obok rancza pokrytego białym gontem. Na trawniku przed domem stało pianino z przyklejoną tabliczką: obo za 50 dolarów. Kevin z piskiem zatrzymał się.

Fortepian był w kolorze gołębim, z klawiszami z kości słoniowej i mosiężnymi okuciami; na przednim panelu widniały dwa delikatnie wytłoczone wieńce laurowe, ręcznie pomalowane na intensywny kolor indygo i mieniące się w świetle późnego popołudnia. Był piękny i ważył czterysta funtów. Okazało się jednak, że Kevin był równie impulsywny jak ja. Wtedy nie martwiliśmy się rwą kulszową. Doszliśmy do dwudziestki, którą mieliśmy w portfelach, zawieźliśmy instrument na wynajętą ​​przyczepę i pojechaliśmy dziewięćdziesiąt mil autostradą. Pożyczyliśmy wózek i wwieźliśmy pianino do windy na trzy piętra. Na koniec skierowaliśmy go pod kątem przez drzwi mieszkania do salonu. Każdego wieczoru Kevin puszczał mi swoje własne kompozycje improwizowanego jazzu.

W tym tygodniu planowałem odwiedzić przyjaciela w Nowym Orleanie, gdzie mieszkała siostra Kevina, więc dołączył do mnie. „Chcę się z tobą ożenić” – zażartowałem podczas środowego lotu samolotem.

„Pobierzmy się” – powiedział podczas niedzielnego lotu powrotnego.

Znaliśmy się dziesięć dni.

„Nie było klękania. Nie było żadnych formalności.”

Nie było klękania. Nie było żadnych formalności. Nawet nie kupił pierścionka zaręczynowego: ja po prostu wsunęłam z prawej ręki do lewej ten, który odziedziczyłam po prababci. W Święto Dziękczynienia poznałem resztę jego rodziny; w następnym tygodniu spotkał się z moim, gdy ojciec pomagał przenieść pudła Kevina do garażu. Ustaliliśmy datę ślubu na rok później i naszym przyjaciołom, którzy nadal chodzili do barów i przerzucali partnerów podczas gdy szukaliśmy lokalizacji i ręcznie drukowanych zaproszeń – szeptaliśmy i zastanawialiśmy się, kiedy się zerwiemy w górę. Tej jesieni Kevin i ja pobraliśmy się pod altaną eukaliptusową. On miał dwadzieścia siedem lat, a ja dwadzieścia sześć – teraz dwa lata starszy od naszego syna.

To nigdy nie powinno zadziałać. To, co wiedzieliśmy o małżeństwie, zmieściłoby się w naparstku. Tylko jeden z moich znajomych miał matkę i ojca, którzy nadal mieszkali w tym samym domu. Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam dwa lata, cały czas się kłócił i żadne z nas nie wierzyło, że śmierć nas rozłączy. Wiedzieliśmy tylko, że czuliśmy się dobrze, kiedy byliśmy razem, i źle, kiedy byliśmy w separacji, a ślub wydawał się najważniejszą formą ubezpieczenia na życie.

„Wiedzieliśmy tylko, że czuliśmy się dobrze, kiedy byliśmy razem, i źle, kiedy byliśmy rozdzieleni”.

Jakimś cudem to uczucie trwało. Dwa lata i jedno dziecko po ślubie przenieśliśmy szare pianino do naszego pierwszego domu; trzy lata i jeszcze dwójka dzieci, przenieśliśmy to na nasze drugie dziecko. Mój syn nauczył się czytać nuty na instrumencie, a moja córka teraz uderza w klawisze, aby nastroić gitarę. Wiele lat po tym, jak zebrałam się na odwagę, by zaśpiewać na tej imprezie na podwórku, wykorzystałam ją do ułożenia setlisty piosenek, które zaśpiewałam z moim zespołem w Mint, gdzie Kevin i ja mieliśmy naszą pierwszą randkę.

Życie z pewnością goni swój ogon, ale nie potoczyło się tak, jak planowaliśmy. Kevin kręcił reklamy zamiast filmów, a ja nigdy nie zostałem poważnym dziennikarzem. Zostaliśmy poddani próbie przez sfrustrowaną ambicję, wymagające dzieci i niespodziewaną chorobę – próby tak powszechne, że przebijają tysiące dowcipów. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak sobie poradziliśmy, skoro ponad połowa naszych znajomych jest już po rozwodzie.

Ale w listopadzie ubiegłego roku Kevin i ja świętowaliśmy fakt, że nadal możemy rozmawiać godzinami i nie nudzimy się. To była nasza dwudziesta szósta rocznica ślubu, więc poszliśmy do Abbot Kinney i próbowaliśmy zidentyfikować dom, w którym się poznaliśmy.

„W listopadzie ubiegłego roku Kevin i ja świętowaliśmy fakt, że nadal możemy rozmawiać godzinami i nie nudzimy się”.

"Czy to jest ten?" Kevin zatrzymał się przed niebieskim szalunkiem, który, podobnie jak pozostałe dwa tuziny domków na ulicy, został zamieniony w sklep detaliczny. Słońce zniżyło się ku horyzontowi i światło zabarwiło jego brodę z białej na złotą, jakby czas się cofnął.

„To było po północnej stronie” – powiedziałem.

"A co z tym?" Wskazał na drugą stronę ulicy i poszliśmy sprawdzić, co się stało. Dom kryty gontem miał te same wymiary, jakie zapamiętaliśmy, ale drzwi były w złym miejscu.

„Nie, nie sądzę” – powiedziałem.

Kevin uśmiechnął się do mnie, a jego oczy były jasne, niebieskie i rozbawione jak zawsze. Wiedziałem, o czym myślał: znalezienie domu nie było aż tak ważne. Spacer był ćwiczeniem, a nie eksperymentem. Spacerowaliśmy po tych sześciu przecznicach przez ponad dwie dekady i nigdy nie zgodziliśmy się co do lokalizacji domu, w którym się poznaliśmy. Nie spodziewamy się tego.

Ale pielgrzymujemy, tak samo. Wdychamy słone powietrze, obserwujemy wschodzący księżyc i słuchamy trzasku prądu w przewodach. Później jedziemy do domu, do naszego starego, pełnego przeciągów domu i siadamy przy szarym fortepianie – teraz brakuje mu pedału i jest trochę rozstrojony. Melodia płynie po pokoju. Kiedy wybrzmiewają ostatnie nuty, Kevin bierze mnie za rękę.

Ten impuls opłacił się z nawiązką.


Rachel Lincoln Sarnoff


10 pytań, które należy zadać partnerowi przed zamieszkaniem razem

Coralle jest profesjonalną pisarką z pasją dzielenia się swoją wiedzą na temat relacji.Dziesięć rzeczy do rozważenia przed wielkim przeprowadzką.natik_1123 na PixabayJeśli zapytasz kogokolwiek, powiedzą ci, że zamieszkanie ze swoim partnerem to po...

Czytaj więcej

Ponad 150 tekstów na dzień dobry, które sprawią, że się uśmiechnie

Ritchie uwielbia wymyślać urocze pseudonimy i wyrażenia, których pary mogą używać ze sobą.Dzień dobry kochanie!Teksty, które sprawią, że się uśmiechnieJeśli jesteś w związku z kimś, kto mieszka daleko lub po prostu masz napięty harmonogram, to nie...

Czytaj więcej

50 emocjonalnych przeprosin dla twojego chłopaka (przepraszające serce)

Jako zapalony imprezowicz zawsze szukam nowych gier do zagrania i wypróbowania.Jak powiedzieć „przepraszam”Czy próbujesz znaleźć idealny sposób, by przeprosić swojego chłopaka? Nie szukaj dalej, zebraliśmy 50 emocjonalnych przeprosin dla twojego c...

Czytaj więcej