Chicago
Z całym szacunkiem dla tego wspaniałego zespołu, Chicago przestało być zespołem jazz-rockowym, kiedy Ronald Reagan przestał być prezydentem. Ale osiem albumów studyjnych, które pojawiły się przed 1977 rokiem, były jednymi z najbardziej ekscytujących jazz-rockowych fusion muzyki dekady.
Debiutancki album zespołu z 1969 roku, zatytułowany „Chicago Transit Authority”, zabrzmiał jak kula dla wszystkich, którzy chcieli posłuchajcie, że połączenie Milesa Davisa z epoki „On the Corner” i wczesnego Weather Report było szersze możliwości. Gwiazdą „CTA” był gitarzysta Terry Kath, którego zapalczywe podejście przełamało wiele muzycznych granic.
Ich drugi album, znany po prostu jako „Chicago”, zademonstrował stale ewoluujące umiejętności pisarskie członków zespołu, podkreślone trzema kompozycje długie: 12-minutowy „Balet dla dziewczyny w Buchannon”, urocze „Wspomnienia miłości” i czteroczęściowy „It Better Koniec wkrótce."
Sukces komercyjny naturalnie wydobył popową stronę osobowości zespołu, ale późniejsze albumy nadal odpowiadały do ich jazzowych korzeni, jak charyzmatyczny klimat przełomu wieków „Chicago XIII” (płyta The Red Cardinal).
Krew, pot i łzy
Są tacy, którzy tak by powiedzieli Krew, pot i łzy rozpoczął się i zakończył z udziałem Ala Koopera, który był na pokładzie przy pierwszym przedsięwzięciu zespołu „Child Is the Father to Man”.
Ale nawet najbardziej ciasni słuchacze muszą zgodzić się, że tytułowy drugi album zespołu „Blood, Sweat & Tears” jest jedną z najpiękniejszych płyt jazz-rockowych wszechczasów. Ich czytanie Laura Nyro„And When I Die” jest ostateczne, a ich cover „God Bless the Child” ustępuje tylko Wakacje Billie's. Płyta ma swoje łagodne momenty ( Satie „Variations”), jasno pokazuje, że zespół może się zacinać („Blues -- Part II”) i upewnił się, że zmiany czasu i tempa są bezpieczne dla popowego radia ("You've Made Me So Very Happy").
Członkowie zespołu udowodnili, że ich chemia nie była przypadkowa na trzecim i czwartym albumie (nieprzypadkowo zatytułowanym „3” i „4”). Opierali się na tych samych śpiewnikach, co na „Blood, Sweat & Tears” (Laura Nyro, Steve Winwood) z mądrym dodatkiem „Hi-De-Ho” Goffina i Kinga.
Zespół od czasu do czasu upuszczał piłkę – zobacz, jak kompozycja Dicka Halligana „Symphony for the Devil” zmieszała się z Toczące się kamienie„Sympathy for the Devil” – ale to nie umniejsza osiągnięć zespołu podczas krótkich czterech lat, kiedy kierował nimi David Clayton-Thomas.
Stalowy Dan
Chociaż po wysłuchaniu dwóch pierwszych płyt tego zespołu nie było wątpliwości, że Steely Dan pochodzi ze świata jazzu, wiecznie nieuchwytny Donald Fagen i Walter Becker nigdy tak naprawdę się do tego nie przyznali – przynajmniej muzycznie – aż do 1974 roku, kiedy włączyli „East St. Louis Toodle-Oo” Ellingtona do „Pretzel Logic”. Stamtąd odpadły rękawiczki.
Wschodni mistycyzm "Katy Lied" został nasycony połączeniem "Far East Suite" Duke'a Ellingtona z medytacyjnym, melodyjnym podejściem Tony'ego Scotta. „Królewskie oszustwo" eksplodował ten pomysł jeszcze bardziej, łącząc ciężkie gitarowe linie z jazzowymi zmianami w utworach takich jak „Don't Take Me Alive”.
Ich nagrania „powrotu” z lat 2000 nie zasługują na szczególną uwagę, ale ich twórczość z lat 70. jest tak dobra, jak to tylko możliwe.