Top 10 albumów matematyczno-rockowych

click fraud protection

Gdy brak fali oddalił się od punk-rock, zmieniając swoje rewolucyjne tendencje w atonalne, arytmiczne, tak też matematyka-rock odszedł od hardcore, biorąc podstawowe elementy hardcore'a — szybkość, precyzja, głośność — i używanie ich na nowe sposoby. Ale tam, gdzie no-wave cenił całkowity brak wykształcenia muzycznego, rockmani matematyczni byli potworami biegłości technicznej. Ruch, który rozkwitł na początku lat 90., miał postrzępione krawędzie: kanciaste gitara, rytmy stop-start, piosenki zbudowane z odłamków dźwięku. Oto dziesięć albumów, które pomogły zdefiniować złożony rachunek tego gatunku.

Bastro „Diablo Guapo” (1989)

Bastro „Diablo Guapo”

 Gospodarstwo rolne

W latach 90. David Grubbs i John McEntire badali najdalsze zakątki kontemplacyjnego, drapiącego podbródka brzmienia odpowiednio w Gastr del Sol i Tortoise. Ale w latach 80. para wciąż była związana ze swoimi punkowymi korzeniami. Bastro powstało w następstwie Squirrel Bait, nastoletniego hardcorowego stroju, w którym Grubbs i basista Clark Johnson (oraz przyszli członkowie Slint) zgryzali zęby. Razem z Johnnym Macem cała trójka postanowiła stworzyć szaloną, oszałamiającą formę hałaśliwej, szybkiej, pracowity post-hardcore zbudowany na szalonych tempach, chaotycznych metrum i śmiesznej, nieustannej precyzji. W 1989 roku, kiedy trio wydało swój debiutancki album, nikt nie pomyślał o nazwaniu go math-rockiem. Ale

Diablo Guapo to pierwszy prawdziwy przykład tego gatunku.

Żywiciel „Spalacz” (1994)

Żywiciel 'Spalacz'

 Łączyć

Zanim Merge zebrał tę kompilację singli Breadwinner z Virginii, zespół się rozpadł. Ale już ugruntowali reputację przełomowego, ostatecznego przykładu matematycznego rocka. Instrumentaliści z Richmond w stanie Wirginia dzierżyli swoje standardowe instrumenty trio mocy — gitarę, bas, perkusję — jak broń; czasami z parowaniem, rapierową precyzją; innym razem jako tępe i tłukące. Ich wielowymiarowa muzyka jest żywa z szaloną złożonością. Czasami Breadwinner brzmi jak zespół na doskonałym koncercie; poruszają się razem jak kawałki sprzężonej maszynerii. Innym razem brzmią jak trzej kolesie próbujący jednocześnie zagrać trzy różne piosenki.

Szelak „W Action Park” (1994)

Szelak 'W Action Park'

 Dotknij i idź

Notorycznie zepsuty inżynier dźwięku Steve Albini jest patronem matematyki rocka. Zasadniczo za rolę producenta; Rolling (analog!) taśmę na niezliczonych combosach działających gdzieś w obrębie gatunku. Muzycznie, jego dwa pierwsze zespoły — Big Black i Rapeman — miały duchowy wpływ na ten gatunek, ale w rzeczywistości nie były to zespoły matematyczno-rockowe. W końcu Roland z Big Black maszyna perkusyjna nie wprowadzał polirytmów w 11/8. Shellac był pierwszym strojem albinich, który tworzył muzykę rockowo-matematyczną: cała ostra kanciastość, precyzja stop-start i napięte napięcie. Ich debiutancki album, W Action Park, przybył, gdy Albini był u szczytu sławy — świeżo po nagraniu Nirwana's W macicy, i dostarczył zespół w pełni uformowany: hałaśliwy, ponury i wkurzony.

Klon amerykański „Długie włosy w trzech etapach” (1995)

Klon amerykański „Długie włosy w trzech etapach”

 Przeszczep skóry

Pod ogromnym wpływem Kapitana Beefhearta — i jego „teorii eksplodujących nut” — amerykański Maple z Chicago grał eksplodującą formę rock'n'rolla, w której gitary spadali i przewracali się nawzajem w zapadających się taktach, podczas gdy super głośny bas i natarczywe, natarczywe bębny grały bardziej tradycyjnie „kołysanie” dźwięk; aczkolwiek w krótkich, spastycznych, dźwięcznych wybuchach. Ich debiutancki album, wyprodukowany przez Jima O'Rourke Długie włosy w trzech etapach, pojawił się w momencie, gdy math-rock zaczął rozwijać swoją tożsamość. Płyta ogólnie została odebrana jako hałaśliwy, chaotyczny bałagan, ale słuchanie takich piosenek jak „Magic Job” – którego gitary brzmią jak rój szerszeni – ujawnia zespół, który na swój Beefheartowski sposób był tak dobrze wywiercony, że każdy pozorny wypadek był dokładnie w czasie.

Don Caballero „Don Caballero 2” (1995)

Don Caballero „Don Caballero 2”

 Dotknij i idź

Don Caballero to ne plus ultra rocka matematycznego; ostateczne, wzorowe, początek i koniec, najgłupszy z kujonów, niepokonany. Don Cab, jak nazywały je dzieciaki, chwalił się Ianem Williamsem, wystukiwał szalone wzory gitarowe, jak jakiś ludzki pianino i Damon. Che, potentat perkusyjny, którego wszechobecne granie sugerowało słuchaczom grającym w domu, że być może miał dodatkowe ramiona. Ale Don Cab nie był tylko kolesiami, którzy potrafili grać: ich cztery LP w „klasycznym składzie”, wydawane w latach 1993-2000, były dziełami punk-rockowej czystości i ambientowego niepokoju. Przy wszystkich hiperaktywnych treningach instrumentalnych, Don Caballero 2 jest tak samo nastrojowym utworem jak cokolwiek; długie odcinki poświęcone hałasowi, dronowi, niezgodności i obcości.

Mały las „flamandzki altruizm (części składowe 1993-1996)” (1996)

„flamandzki altruizm” małego lasu

 Dżokej dreszczyku

Dla matematyczno-rockowych nerdów (których fani matematyki rocka są z definicji) debiutancki album A Minor Forest z San Francisco rozegrał zabawną grę z Bliźniaczy inżynierowie dźwięku Shellac: połowa została nagrana ze Stevem Albini, połowa z Bobem Westonem, a lista utworów ping-ponguje każdą piosenkę pomiędzy dwójka. Równie dużo salwowego porównania/kontrastu było w muzyce A Minor Forest, która wykorzystywała różnice w tonie. —pomiędzy dysonansowymi i czystymi gitarami—i głośnością, a także matematyczno-rockowymi sztuczkami zmiany tonacji i przesunięć podpisy czasowe. Centralnym punktem flamandzki altruizm (części składowe 1993-1996) to epicki „Tak Jezus był podczas ostatniej wieczerzy…”, kotlety stroju na niekończącym się pokazie w 14-minutowym arcydziele, które dziesiątki razy odkrywa się na nowo.

Burza i stres „Pod grzmotem i światłem fluorescencyjnym” (2000)

Burza i stres „pod piorunem i światłem fluorescencyjnym”

 Dotknij i idź

Po latach hiperprecyzji w Don Caballero, sześciostrunowy wirtuoz Ian Williams odpuścił (naprawdę) w znacznie bardziej chaotycznym Storm and Stress. Ich debiut z 1997 roku był free-jazzowym wrakiem rozbicia szkła, gitary, spazmatycznego basu, absurdalnego liryzmu i nieobliczalnej perkusji. Ale tam, gdzie ten pierwszy S&S LP stworzył dynamiczne, niemal gwałtowne widowisko z kakofonicznej arytmii, lata 2000 Pod grzmotem i światłem fluorescencyjnym okazało się, że zespół robi coś bardziej nieoczekiwanego: używając rytmicznej dysonansu jako studium w odosobnieniu. Gdy melancholijna gitara trzepocze, żałosne wokale, niesamowite klawisze i tiki perkusji Touretic unoszą się jak statki przechodząc w nocy, jest cudowna samotność w sposobie, w jaki te poszczególne części nigdy nie nadchodzą razem.

Hella „Trzymaj swojego konia” (2002)

Hella 'Trzymaj swojego konia'

 5 Rue Christine

Jeśli słuchasz tylko w domu, trudno w to uwierzyć Trzymaj konia jest to dzieło tylko dwóch kolesi. Wszędzie lecą dosłownie nuty: milion kropek, kresek i odcinków dźwięków gitary. Brzmi jak bębny spadające ze schodów na zawsze. Ten niedorzeczny dźwięk był dziełem pary Sacramento, Spencera Seima (gitara) i Zacha Hilla (perkusja). Po tym, jak math-rock zaczął słabnąć jako ruch, ich debiut Hella — wydany dnia Zabij gwiazdy rocka siostrzane odciski 5 Rue Christine — dostarczyły świeżego strzału w ramię fanom absurdalnej złożoności rytmicznej i instrumentalnego chaosu.

Lite „Filmlety” (2006)

Lite „Filmlety”

 Transdukcja

Było wiele eksperymentalnych japońskich zespołów, których muzyka dostosował się do ruchu matematyczno-rockowego. Ale Lite otwarcie identyfikuje się z gatunkiem; są studentami dźwiękowych pejzaży dźwiękowych przesiąkniętych milionem płyt matematyczno-rockowych i postrockowych. Choć faworyzują ciche i głośne fale i „atmosferyczną” intencję post-rocka, kwartet z Tokio gra tak czysto, precyzyjnie i nerdowo, że uwielbiają go wielbiciele matematycznego rocka. Nad sekcją rytmiczną, która nigdy nie opuszcza nuty innej niż 4/4, gitarzysta Nobuyuki Takeda i Kozo Kusumoto splatają zazębiające się wzory, które tworzą dźwięczne harmonie i zawrotne polirytmy. Efekt jest, w przeciwieństwie do wielu tutejszych zespołów, bardziej przyjemny niż prowokacyjny.

Marnie Stern „Przed złamaną ręką” (2007)

Marnie Stern „Przed złamaną ręką”

 Zabij gwiazdy rocka

Kiedy debiutancki LP Marnie Stern, Przed złamaną ręką przyjechała, jej granie na gitarze miało więcej sensu niż w jej setach na żywo. Skonstruowany w sojuszu z perkusistą Helli, Zachem Hillem, LP pozostał wierny obyczajom matematyczno-rockowego: całkowicie szalony i oszałamiająco złożony; z rozbryzgami gitar i uderzeniami bębnów rozbryzgujących się na zmieniających się kompozycyjnych płótnach. W 2007 r. zadebiutował także uczeń szkół artystycznych z Baltimore Ponytail i poza Japonią uznanie dla Nisennenmondai; co sugerowało, że hipermęska przeszłość Math-rocka ustąpiła miejsca teraźniejszości mniej związanej z płcią.

10 najlepszych piosenek na imprezę basenową wszech czasów

Jednym z najlepszych sposobów na ochłodzenie się w upalne lato jest impreza przy basenie, a kluczowym elementem jest świetna letnia muzyka! Beach Boys - "Dobre wibracje" (1966) Kapitol ten Plaża dla chłopców arcydzieło zostało wydane po raz pier...

Czytaj więcej

Top 20 najlepszych piosenek Beach Boys wszech czasów

1961 - „Surfinowanie” Beach Boys - "Surfin".Dzięki uprzejmości Capitol "Surfin'" powstał, gdy Beach Boys próbowali zdecydować się na coś oryginalnego, co miałoby być tematem piosenki. Dennis Wilson zasugerował, aby napisali piosenkę o wzroście po...

Czytaj więcej

Wartość pamiątek i przedmiotów kolekcjonerskich Elvisa Presleya

Załóżmy, że natrafiłeś na kartę kolekcjonerską Elvisa w kolekcji kart baseballowych swojego taty. A może znalazłeś w garażu replikę jednego ze złotych albumów Elvisa. Może babcia miała słoik z ciastkami Elvisa schowany z tyłu kuchennej szafki. A ...

Czytaj więcej