Walka o Black Lives ma charakter globalny; to walka o całą naszą ludzkość.
W środę 3 czerwca 2020 pojechałem na protest Black Lives Matter w Londynie. Jako czarnoskórej mieszkającej w Wielkiej Brytanii dni i wydarzenia, które doprowadziły do protestu, były, delikatnie mówiąc, emocjonalne, pozostawiając mnie niczym rozdartym na strzępy.
Kiedy zginął Ahmaud Arbery, myślałem, że gorzej być nie może. Potem dostałem wiadomość o Breonnie Taylor. Kiedy po tym nastąpił przerażający incydent w parku z obserwatorem ptaków Christianem Cooperem, napięcia w moim wnętrzu, a także wśród afrykańskiej diaspory na całym świecie, wyszły na jaw. Zanim nagranie George'a Floyda stało się wirusowe, mój świat i świat, jaki znamy, eksplodowały w jednej chwili.
Nie zrozum mnie źle, jestem w pełni świadomy, że te incydenty nie były pierwszymi tego typu. Dorosłem do mordów czarnoskórych zarówno przez brutalność policji, jak i ogólnie rasizm, przemoc popełnianą przeciwko nam we wszystkich jej formach.
Wraz z rozwojem mediów społecznościowych te okrucieństwa wdarły się do naszych domów i świadomości świata. A jednak niewiele się zmieniło. Ale tym razem coś się zmieniło i poczułem to – czuliśmy to. Czuliśmy to aż do Londynu.
Wiem, że mówię w imieniu wielu, że za każdym razem, gdy oglądamy jeden z tych filmów, ponownie przeżywamy traumy. Osoba na ekranie wygląda jak nasi bracia, nasi ojcowie, nasze siostry i nasi synowie. Wyglądają jak my. I za każdym razem, gdy jesteśmy świadkami kolejnego morderstwa czarnego ciała, jesteśmy uruchamiani – niezależnie od narodowości. Przypomina nam się rasizm, którego doświadczyliśmy w naszym życiu.
Dorastając w głównie białym środowisku, mam katalog jawnych i ukrytych incydentów rasistowskich. Na co dzień noszę przy sobie listę mikroagresji i lekceważących komentarzy.
Zaledwie kilka miesięcy temu, wychodząc z koncertu w modnej części miasta, grupa pijanych białych mężczyzn otoczyła mnie i mojego przyjaciela i skandowała rasistowskie obelgi. Potem był czas, kiedy mój przyjaciel i ja siedzieliśmy w moim zaparkowanym samochodzie, jedząc na wynos po długim dniu w pracy. Otaczały nas trzy radiowozy sił specjalnych, a za nimi uzbrojone funkcjonariuszy (policja w Wielkiej Brytanii nie nosi broni, więc można sobie wyobrazić szok i strach). Pukali do drzwi samochodu, krzycząc na nas i żądając, abyśmy wyszli z rękami nad głową. Najwyraźniej pasujemy do opisu. Mogę iść i dalej.
Pomimo bardzo oczywistej historii kolonizacji i niewolnictwa w Wielkiej Brytanii wydaje się, że niewiele osób wie (lub zdecyduj się nie wiedzieć), jak szerzący się rasizm wciąż jest w tym kraju – zarówno na płaszczyźnie interpersonalnej, jak i systemowej poziom.
Od Skandal z wiatrem, do nieproporcjonalne wskaźniki uwięzień młodych Czarnych mężczyzn, aby wyjaśnić statystyki dotyczące mieszkalnictwa, ubóstwa i edukacji, Czarni w Wielkiej Brytanii na każdym rogu stoją w obliczu systemowego rasizmu.
I to nie tylko USA czy Wielka Brytania. Wiele narodów na Zachodzie ma mroczną historię rasizmu i kolonizacji. Możesz zapytać Murzynów we Francji, Niemczech, Hiszpanii i Włoszech, aż do Australii i Kanady. Wszyscy powiedzą ci to samo: rasizm żyje i ma się dobrze w tych krajach i poza nimi, a nasi ludzie muszą z nim żyć i walczyć z nim każdego dnia.
Nic dziwnego, że podobnie jak ja, wielu maszeruje po całym świecie. Maszerujemy w Londynie, podczas gdy inni maszerują w Paryżu, Rzymie, Seulu i Toronto (by wymienić tylko kilka). Oczywiście maszerujemy w solidarności z Georgem Floydem, Breonną Taylor, Ahmaudem Arberym i wszystkimi innymi, którzy padli i nadal padają ofiarą rasizmu w USA. Ale maszerujemy też dla siebie. Maszerujemy dla przyszłości naszych dzieci.
W Wielkiej Brytanii maszerujemy Brzuch Mujinga, który został opluty przez mężczyznę niosącego COVID-19, a później zmarł w wyniku incydentu. Jej napastnik jest nadal wolny, a jej pracodawca nie został jeszcze pociągnięty do odpowiedzialności za to, że pozwolił jej pracować bez odpowiednich środków ochrony osobistej, wiedząc, że miała podstawowe schorzenia. Maszerujemy po nieproporcjonalną liczbę młodych Czarnych mężczyzn którzy zginęli w areszcie policyjnym od 1990 r.. A my maszerujemy Czarne dzieci w wieku szkolnym, które są nieproporcjonalnie wydalane, tracą edukację, a tym samym szansę na przyszłość.
Czarne społeczności na całym świecie maszerują za każdym razem, gdy musieliśmy stłumić siebie, nasz gniew, nasz ból i frustrację z powodu mikroagresji, z którymi codziennie się spotykamy. Zbiorowa trauma doświadczana przez Czarnych w diasporze jest w tym czasie realna i namacalna. Marsze i protesty w mediach społecznościowych są świetne, ale to dopiero początek długiej, żmudnej drogi.
Potrzebujemy sojuszników w tej podróży, ale bycie sojusznikiem może być niewygodne i martwię się, że kiedy ucichnie szum i wszystko wróci do normy, znów będziemy pozostawieni sami w naszej walce.
Mogę się mylić. Mam nadzieję, że się mylę. Ale historia mnie martwi. Tutaj, w Wielkiej Brytanii, organizujemy się, znajdując sposoby na utrzymanie tempa, pociągając organizacje do odpowiedzialności i tworząc bezpieczne i uzdrawiające przestrzenie dla naszych czarnych społeczności.
W ten weekend znów będziemy maszerować. A w następny weekend. Może nie fizycznie i wszyscy razem, ale w naszych strefach wpływów. Pytanie brzmi – czy jesteś w USA, Wielkiej Brytanii, czy gdziekolwiek indziej na świecie – czy dołączysz do nas?
Jeśli mieszkasz w Wielkiej Brytanii, oto 4 sposoby zaangażowania się w BLM. A jeśli mieszkasz gdzie indziej, zachęcam do przyjrzenia się organizacjom antyrasistowskim w swoim kraju lub mieście.
Wsparcie Black Lives Matter UK
Podążać @ldnblm w sprawie dat protestów, instrukcji dotyczących bezpieczeństwa protestów i wskazówek dotyczących wspierania BLM, jeśli nie możesz osobiście uczestniczyć w wiecach
Żądaj sprawiedliwości za Brzuch Mujinga podpisując petycję. Chcemy, aby jej sprawa została ponownie otwarta, a osoby odpowiedzialne za jej śmierć zostały pociągnięte do odpowiedzialności
Kupuj w czarnych firmach. Zacząć od Sklep Czarny, globalna platforma obejmująca firmy należące do osób czarnoskórych w diasporze