Czego nauczyłem się mieszkając samotnie

click fraud protection

Samotność nauczyła mnie kochać siebie.

Kiedy pierwszy raz mieszkałem sam, na studiach magisterskich, byłem w bałaganie. Nie tylko przechodziłem ogromną presję wymagającego programu studiów, ale mieszkałem sam w części miasta, która była pełna przestępczości. Nigdy nie mam problemu z życiem w niegentryfikowanej okolicy – ​​w tym przypadku w południowym Los Angeles – ale moje lęki utrudniały mi relaks, zwłaszcza po tym, jak doświadczyłem bliskiego włamania.

Czułem się nawiedzony. Po ukończeniu studiów wróciłem do mojego rodzinnego miasta w Ohio z zamiarem przeprowadzki na Wschodnie Wybrzeże. Miałem złe doświadczenia w LA i planowałem *prosperować* w Nowym Jorku. Dlaczego miałbym wrócić?

Ale wtedy, moja siostra, która jest moją najlepszą przyjaciółką, wyprowadziła się do LA do pracy. Poszedłem w ich ślady, ponieważ chciałem dać miastu kolejną szansę, tym razem przy wsparciu bliskiej osoby. Chciałem zacząć od nowa. I tym razem chciałem spróbować ponownie żyć samotnie, w sposób, który pomógłby mi się rozwijać i rozkwitać.

I rozwijałem się.

Uwielbiam mieszkać samotnie. Daje mi wewnętrzny spokój, jakiego nigdy nie doświadczyłem mieszkając z rodziną, przyjaciółmi i partnerami. To tak, jakbym dawał introwertyk we mnie szansa na błyszczenie i rozwój. Wychodzi z pełną mocą w nocy, po całym dniu pracy, aby być kreatywnym, zrelaksować się, poznać świat i bawić się.

To rodzaj samotności, której nigdy wcześniej nie doświadczyłem, ale jest piękna. Mogę nosić jedwabną szatę po całym mieszkaniu, tańczyć tak, jakby nikt tego nie widział (tak, naprawdę, jestem takim banałem) i po prostu być sobą. Nigdy nie sądziłem, że ta część mojej osobowości wyjdzie na jaw, ale jest w porządku.

Dzięki temu doświadczeniu nauczyłem się kochać siebie. Nauczyłem się introspekcji i samoświadomości. Zacząłem prowadzić dziennikarstwo i być kreatywnym w wolnym czasie. Zostałem sam ze swoimi myślami – co może być bardzo, bardzo przerażające, nie tylko dla mnie, ale dla każdego. Ale zamiast uciekać przed nimi lub żyć w ciągłym strachu, byłam w stanie je zaakceptować – i zaakceptować siebie.

Nigdy nie lubiłem siebie, a życie samotnie oznacza, że ​​mogę pozwolić mojej wewnętrznej duszy zabłysnąć. Dorastałem w bardzo kochającym, ale czasem surowym i krytycznym domu. Dorastając, odczuwałem wiele niepokoju i prawie nigdy nie czułem, że mogę się zrelaksować. Pomiędzy pracą (czytaj: szkoła i praca domowa), zajęciami pozalekcyjnymi (było ich wiele) i zabawą (od czasu do czasu), ciągłe rozpraszanie się sprawiało, że nie miałam czasu na samotność ze swoimi myślami. Nie pozwoliłem sobie w pełni zrozumieć siebie; Nie byłem w stanie.

Samotne życie dało mi pozwolenie na bycie sobą – w każdym odcieniu. Nauczyłam się kochać swoje mocne strony i akceptować swoje wady. Był czas, kiedy nie chciałem przyznać się do swoich niedociągnięć. Bałem się. Niespokojny. mógłbym rzadko przyznaję, że się myliłem.

Użyłem mechanizmów radzenia sobie, aby zewnętrznie przekierować każdy smutek, poczucie winy, strach i ból, który odczuwałem. Nie pozwoliłem sobie poczuć tych emocji. Zamiast tego skierowałem je na gniew, mściwość, niecierpliwość, a czasem niegrzeczność. Nie pozwoliłbym sobie poczuć tego, co powinienem czuć. Nie pozwoliłabym sobie wybaczyć.

Samotne życie pozwala mi naprawdę odczuwać bolesne emocje, od mojej przeszłości po teraźniejszość. Zdałem sobie sprawę, że muszę siedzieć z tymi ranami; Muszę się do nich zwrócić i stawić im czoło, aby się uzdrowić. Nie mogę oderwać się od tego, co dzieje się w moim sercu.

Konieczne jest, abyśmy wszyscy mieli czas sam na sam – ten sam czas, którego potrzebujemy – na wyleczenie naszych ran. Kiedy nieustannie rozpraszają nas praca, działania społeczne i wymagania społeczne, nie mamy szansy na oddychanie i refleksję.

Dla mnie życie z innymi zawsze mnie rozpraszało. Jestem osobą towarzyską. Naturalnie skłaniam się ku rozmowie z ludźmi i wyrzucaniu z głowy introspekcyjnych myśli. W końcu nie zawsze jest wygodnie myśleć niektóre z tych myśli i odczuwać niektóre z towarzyszących emocji.

Odkąd mieszkam samotnie w tym przytulnym małym studio, zmagam się z demonami i bólem. Uzdrowiłam się z traum z przeszłości: dzieciństwa, nastoletnich lat, zepsutych związków i wielu innych.

Nie musisz mieszkać sam, aby dojść do tego punktu. Musisz tylko włożyć w to pracę. Dla mnie samotność bardzo mi pomogła. Jako an ambiwertyk który czasami skłania się bardziej ku ekstrawersji, zmuszając się do samotności i poświęcenia sobie uwagi, której potrzebuję, było najlepszym uzdrowieniem, jakie kiedykolwiek miałem.

Wszyscy potrzebujemy uzdrowienia.

Twój małżonek może być twoim najlepszym przyjacielem (ale może nie twoim jedynym)

Pięć lat temu mój mąż był moim jedynym przyjacielem.Dobra, nie do końca. Właśnie przeprowadziliśmy się do Los Angeles, miasta, w którym miał garstkę przyjaciół, a ja nie znałem nikogo poza nim. Miałem trochę rdzenia przyjaciele na odległość który ...

Czytaj więcej

Jak pielęgnować niezależność w długotrwałym związku

Szanuj swoją indywidualność Z mojego doświadczenia wynika, że ​​niezależność najlepiej rozkwita w długotrwałych relacjach, kiedy istnieje głębokie poczucie zaufania ze strony obu stron. To wzajemne zaufanie tworzy naturalną podstawę wolności, umoż...

Czytaj więcej

Jak wspólnie wyznaczać cele dla zdrowszego związku?

Tworzenie mapy drogowej relacji Mój mąż uwielbia wyznaczać sobie cele. A kiedy już zaangażuje się w te cele, jest świetny w ich osiąganiu. Ja natomiast nie jestem takim entuzjastą bramek. Moja taktyka to raczej podejście typu „wyśnij, życz sobie, ...

Czytaj więcej