Jest często cytowany wiersz z tego starego „Blues Brothers" film, w którym członek personelu szorstkiego baru wiktoriańskiego oferuje, że na scenie tego miejsca grają „oba rodzaje” muzyki: „Country oraz Western”. Trochę podobnie jest, gdy ludzie mówią, że lubią muzykę „alternatywną” i „indie”, ale czy rzeczywiście jest jakaś zasadna separacja między nimi? Cóż, tak i nie.
Alternatywny i indie, u swoich korzeni, stoją bardziej za mglistymi ideami i przekonaniami niż jakimikolwiek specyficznymi muzycznymi stylami dźwięków, a tak naprawdę jedyną prawdziwą różnicą jest lokalizacja artysty: alternatywny było preferowaną nomenklaturą amerykańskich artystów, podczas gdy indie pochodziło prosto z Wysp Brytyjskich.
Inwazja brytyjskich Indii
Tak, indie to angielskie wyrażenie. W Wielkiej Brytanii indie zaczęło się po prostu jako termin handlowy dla płyt wydawanych przez niezależne wytwórnie płytowe. W ślad za punk rock pod koniec lat 70. w Anglii rozkwitł etos majsterkowania. Wraz z rosnącą popularnością wytwórni takich jak Rough Trade, Factory, Mute i Cherry Red, UK Indie Chart zaczął kronikę najlepiej sprzedających się niezależnie wydawanych singli w 1980 roku.
Jednak w pewnym momencie prosta klasyfikacja uległa zmianie. Wielu wskazuje na kultową kompilację kasetową „C86”, która została rozdana wraz z wydaniem angielskiego tygodnika „NME" w 1986 roku. Album miał na celu kronikę rozkwitającego angielskiego gitarowo-popowego undergroundu, nazywanego wówczas „cutie” lub „shambling”. Jak sugerują te opisowe nazwy, te zespoły grały a twee, amatorska forma domowej muzyki czerpiąca głęboko ze słonecznych aktów lat 60. Byrdowie i Velvet Underground.
Artyści nagrywający Rough Trade, The Smiths, byli wówczas największym zespołem w Wielkiej Brytanii. Znani jako dumni zespół indie, którego oczywisty dług wobec The Byrds kontrastował z zawadiackim dowcipem ich frontmana Morrisseya, Oscara Wilde'a, The Smiths wydali „C86”, co nie dziwiło, że spotkało się z wielkim uznaniem krytyków.
Występują zespoły takie jak The Pastels, The Shop Assistants i Primal Scream, C86 stał się wielkim hitem, potem modnym słowem, a potem hasłem. Jakiś czas później indie oznaczało bycie synonimem tego konkretnego stylu, tej konkretnej kasety. Stylistycznie oznaczało to retro-foniczną, w dużej mierze bezpłciową formę muzyki z brzęczącymi gitarami i niejasną nutą nostalgii. Indie nie odwoływały się już do rzeczywistych realiów dystrybucji płyt. Indie było gdzieś pomiędzy stanem umysłu a pojedynczym brzmieniem gitary.
Ewolucja alternatywy
Po ćwierćwieczu sfrustrowanych seksualnie, książkowych chłopców i dziewczyn z dumą, grających dumne wytwórnie muzyki niezależnej, można by pomyśleć, że to nadałoby indie zdefiniowany styl, jeśli nie pojedyncze brzmienie. Jednak, jak powiedziałem na początku, zależy to od tego, po której stronie stawu się znajdujesz.
W Ameryce indie często oznacza twee, potulny, anglofilski; i to zawsze oznacza retrofonię. Bycie niezależnym to robienie tego bez zniekształceń, bez agresji. A biorąc pod uwagę stan współczesnego amerykańskiego radia, to niemal z natury sprawia, że zespoły indie działają w podziemiu. Właściwie, poza The Shins, nie przychodzi mi do głowy ktoś z prawdziwie indie-popowym brzmieniem, który zdobyłby popularność na amerykańskich listach przebojów.
Jednak w Anglii – miejscu narodzin tego słowa – „indie” zaczęło oznaczać coś zupełnie innego. Nie jest już terminem używanym, często z dumą, do opisywania zespołów z przyziemnym nastawieniem i przekonaniem o samodzielności, indie stał się skrótem dla najokrutniejszej formy nie-rocka.
W Wielkiej Brytanii, w dzisiejszych czasach, indie jest rutynowo używany jako slogan opisujący wciąż rosnącą serię niemożliwie nijakich, chłopięcych zespołów grających nieszkodliwy, melancholijny ballad-rock. Ich królami są Coldplay i Snow Patrol, dwie grupy niewyraźnych, świeżych towarzyszów, którzy stworzyli mięta, grając miękkie, dźwięczne piosenki wolne od napięcia i krawędzi i dopracowane do nowoczesnego radia FM połysk. Ale Coldplay i Snow Patrol to ci, których znasz, którzy wyszli poza Wyspy Brytyjskie. Jeśli słyszałeś o The Fratellis, The Kooks lub Razorlight, prawdopodobnie mieszkasz w Wielkiej Brytanii.